poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Niesamowity Paco!

Za nami seminarium które na długo pozostanie w mojej pamięci, z kilku powodów.
Pierwszy i najważniejszy - prowadzący, Paco Lobo.
To co wyczynia ze swoim ciałem jest niesamowite. Patrząc na jego ruchy ma się wrażenie, że ani grawitacja, ani żadne inne siły nie ograniczają go w żaden sposób. Widać lata pracy jaką włożył w to by tak się poruszać. Świetnie wplata elementy brakedance w układy freestajlowe, a raczej je nimi wypełnia. Jestem pełna podziwu dla jego determinacji. Paco w dużej mierze jest samoukiem, co dowodzi że można jeśli tylko wystarczająco się chce, i jeśli zamiast szukać kolejnej wymówki po prostu dąży się do celu ćwicząc, ćwicząc, ćwicząc ... i tak milion razy :-)


Poza tym Paco to po prostu bardzo sympatyczny, zabawny młody człowiek. Myślę, że wszyscy uczestnicy semi czuli się w jego towarzystwie bardzo dobrze i swobodnie mimo bariery językowej, mam nadzieję że on podobnie czuł się z nami.
Widać, że czerpie ogromną przyjemność z pracy ze swoją suczką Cleo i świetnie się ze sobą oboje dogadują. Po prostu niesamowity team!

Po drugie - uczestnicy i atmosfera
Atmosfera, co tu dużo mówić, jak zawsze w Annówce -przednia!
Uczestnicy dopisali. Zarówno pierwszego jak i drugiego dnia było nas całkiem sporo. Świetnie się razem ćwiczyło. Humory dopisywały w związku z czym było sporo śmiechu.




Myślę, że na długo zapamiętam też to czego się nauczyłam. Takich wygibasów nie robiłam od czasów podstawówki o czym do dziś przypominają mi obolałe mięśnie nogi i brzucha! Nasuwa więc pierwsze spostrzeżenie, trzeba popracować nad sobą! Kondycja i koordynacja do poprawki.


Spostrzeżenie numer dwa - bez pracy nie ma kołaczy. Paco wciąż powtarzał, że jeden trick ćwiczył miliony razy zanim go opanował. Niestety nie ogarnie się tego po dwóch dniach seminarium. Potrzebne są lata pracy.
         
 Z Harrym ćwiczyłam tylko pierwszego dnia, drugi spędziłam jako obserwator.
Harrosław jak zwykle zaprezentował przed wszystkimi swą najdoskonalszą umiejętność czyli nie puszczanie dysku :-)


A na poważnie to dostałam kilka cennych rad co do overków. Muszę popracować nad spinem i nad timingiem. Wyszło nam całkiem zacne dookoła świata i nieco mniej zacny zyg-zak którego nigdy wcześniej nie robiliśmy.


 Najpiękniejszy! :-D
zdjęcie: http://www.psiawiara.pl/

Podsumowując, było super! Szczerze polecam! Jeśli Paco zawita jeszcze do Polski ja się tam pojawię :-) Chociażby po to by popatrzeć na jego pracę!

wtorek, 8 kwietnia 2014

Annówkowe zawody i semi z Moniką

Dopiero teraz zabrałam się za napisanie tej notki bo dawno nie byłam tak padnięta po powrocie z seminarium. Odsypiałam wczoraj i jeszcze dzisiaj po południu :-)
 Sobotę rozpoczęły zawody w których wystartowaliśmy dla czystej przyjemności, wiedząc że bez zrobionych stref  nie osiągniemy zbyt wiele. Były to nasze pierwsze zawody i co zaskoczyło mnie najbardziej to to, że zupełnie nie czułam stresu. Może ze względu na przewidzianego z góry disa, może na miejsce i atmosferę. W każdym razie chwalić się czym nie ma, ale było zabawnie i przyjemnie.
Następnie, już w uszczuplonym składzie, zaczęliśmy seminarium z Moniką.
Szczerze mówiąc miałam problemy z samym zapamiętaniem torów, nie wspominając o ich przebiegnięciu w całości. Był to wysoki poziom, a ja czułam że reprezentuję biedę :-)
Mimo to jakoś daliśmy radę, a ja bardzo dużo wyniosłam z tych skomplikowanych przebiegów.  Dowiedziałam się mnóstwa nowych rzeczy, dostałam kilka zadań domowych i zostałam wyciągnięta z kilku mylnych przekonań jak np. "mój pies potrafi ciasne zakręty". Otóż nie, a na pewno nie takie jakie umieć powinien.


Seminarium dało mi dużo do myślenia, przepraszam , Monika dała mi dużo do myślenia ;-)
Wróciłam zmęczona, ale pozytywnie zmęczona.
Dalej będziemy z Harrosławem ćwiczyć hopeczki i nie poddawać się. Do perfekcji nam jeszcze bardzo daleko, szczerze mówiąc to w tym składzie jej pewnie nie osiągniemy. Lecz mój wariat kocha hopeczki, a ja kocham mojego wariata :-)


Zdjęcia autorstwa: Gabriela Weksej