wtorek, 6 maja 2014

Majówki czas!

Długi majówkowy weekend spędziliśmy gdzie? A jakże by inaczej, w Annówce!
Ah, słynne już Annówkowe majówki z latającymi deklami. Czekałam z niecierpliwością na ten czas, a przynajmniej dopóki Harrosław nie uszkodził sobie palca wyskakując z auta. Tak właśnie, pech chciał że na jakieś dwa tygodnie przed wyjazdem doznał urazu palca co wkluczyło go z trenowania na co najmniej miesiąc. Wyjazd był już od dawna zaplanowany i opłacony więc pojechaliśmy tak czy siak, w sumie nie mieliśmy innych planów majówkowych.
Pomimo tych przeciwności i pomimo nie najlepszej pogody był to bardzo udany pobyt.
Niepełnosprawnego Harrosława w terningach zastąpiła bardzo ważna psia persona - matka Włóczka!
Jaka ja byłam zestresowana wychodząc z nią na pierwszy trening! Bałam się, że uszkodzę albo popsuję taką osobistość! :-) Wszystko jednak było dobrze, ćwiczyło nam się całkiem przyjemnie choć ... hmm inaczej. Zupełnie inaczej. Do tej pory ćwiczyłam tylko z własnym psem i podświadomie rzucałam Wenie tak jak rzucam Harremu na treningach. Tyle, że Wena to nie Harry i musiałam się trochę dostosować. Szybko jednak się dogadałyśmy i połączyła nas wyjątkowa więź :-P. Wyszło nam kilka pięknych voltów i całkiem ładnych flipów (rzucanych lewą ręką!) o tossie za dużo nie będę pisać bo nie warto ;-)


W każdym razie było to dla mnie fajne doświadczenie, za co dziękuję Pauli.
Podczas ćwiczeń bez psów rzuty szły mi o wiele lepiej co napawa mnie nadzieją na przyszłość. Rzucam stabilniej, dalej i bardziej przewidywalnie niż kilka miesięcy temu. Muszę teraz dołożyć do tego psa i będzie super.
Co do Harrosława; w momentach w których pogoda na to pozwalała zażywał kąpieli w jeziorze. Poza tym chodził na spokojne spacerki i cieszył się towarzystwem dwóch trikolorowych suczek w pokoju :-) Cierpiał i był smutny kiedy słyszał że wszystkie inne pieski idą trenować, ale myślę że jeszcze kilka dni i powoli będzie wracał do sportu. Za jakiś czas będziemy pilnie ćwiczyć volty, a ja będę się starać nie rzucać overów nad stopą.
Atmosfera była cudowna, pośmialiśmy się , pogadaliśmy, poćwiczyliśmy i sporo nauczyliśmy.
To do następnej frisbówki, tym razem już z Harrosławem w roli głównej (mam nadzieję).



2 komentarze:

  1. I kolejny post o udanej majówce! :D Chyba muszę kiedyś zawitać w annówce :)

    Mój blog KLIK
    POZDRAWIAMY H&O

    OdpowiedzUsuń