poniedziałek, 8 października 2012

Złoty medalista

Wczoraj wróciliśmy z Annówki. Braliśmy tam udział w szkoleniu oraz zawodach agility dla bardzo początkujących ;-).
Zacznę może od minusów. Mój wspaniały, inteligenty i grzeczny border postanowił zmienić się na ten weekend w diabła. Na torze dostawał szału, nic do niego nie docierało. Nie słuchał, nie skupiał się, nie chciał oddawać zabawek, wręcz wyszarpywał mi je siłą z dzikim szałem w oczach, gryzł po rękach. W momentach kiedy ćwiczyły inne psy nadzierał się i wyrywał na smyczy, w tym momencie chwała klateczce! Przez to wszystko już pierwszego dnia tak nadwyrężył moje nerwy, że miałam ochotę go obedrzeć ze skóry i stwierdziłam że to już koniec z naszą krótką agilitową przygodą!
Tak do końca nie wiem co było przyczyną takiego zachowania. Może to że na co dzień nie mamy do czynienia z hopkami i tunelami więc jak już je Harry zobaczy raz na trzy miesiące dostaje szału. Może to przez to, że jest w tym wieku kiedy to wiele samców przechodzi trudny okres uświadamiania sobie, że są samcami, a obecność na placu suczki z cieczką nie pomagała ;-)
Dodatkowo moje narastające zdenerwowanie pobudzało go jeszcze bardziej. Na szczęście w końcu ja wzięłam się w garść i starałam już spokojniej i z większym humorem podchodzić do mojego wariata.
Troszkę pomogło, tylko troszkę ;-)
Z pozytywów - znów przekonałam się, że mam baaardzo szybkiego psa. Sukcesy które ma na swoim koncie osiągnął właśnie dzięki mega prędkości. Dwa złote medale, jeden za prostą z hopkami i tunelem, drugi za przywołanie z rozproszeniami ( zabawki i miseczka ze smakołykami położona na drodze pies-przewodnik).


Jestem z niego bardzo dumna, choć jednocześnie wiem że stać go na więcej. Mam nadzieję, że następnym razem ogarnie swój móżdżek i oprócz prędkości pokaże też że potrafi myśleć.
Na zakończenie ćwiczyliśmy jeszcze  podstawy obi i bawiliśmy w mini rally-o. Tutaj mój psiak pozytywnie mnie zaskoczył. Spisywał się świetnie i co ważniejsze miał mózg na swoim miejscu. Był skupiony i słuchał komend. Spodobała mi się ta "luźniejsza" wersja obedience, może kiedyś się zgłosimy.
Poza torem, na spacerach i w pokoju był nadal moim grzecznym Harrosławem. W domu męczył wszystkich buziakami i cieszył się przeogromnie jak tylko ktoś podrapał go za uszkiem.
Tak czy siak przy wręczaniu medali duma mnie rozpierała! :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz