poniedziałek, 12 listopada 2012

Rocznica

Dzisiaj upływa dokładnie rok od kiedy wywiozłam małą, kudłatą kulkę daleko od rodzinnego domku - ku nowej przygodzie ;-) Pamiętam jak całą drogę piszczał siedząc na moich kolanach. Było mi go szkoda, czułam wyrzuty sumienia, że zabrałam go z jedynego miejsca jakie do tej pory znał. Z drugiej strony jednak czułam ogromną radość, spełniało się moje wielkie marzenie.


Przez ten wspólny rok wiele się zmieniło, chociażby to że na całe szczęście Harry polubił jazdę samochodem i już nie piszczy. Zmienił się on sam, zmieniłam się też ja. Ciągle sie docieramy i pewnie jeszcze trochę nam to zajmie. 
Harry, zresztą cały czas jeszcze się zmienia. Również fizycznie. Cały czas jeszcze wybarwiają mu się dziąsła i podniebienie, a całkiem niedawno pojawiły się bardzo wyraźne podpalania nad oczętami. Zmienia się oczywiście i mentalnie, ale to raczej normalne w tym wieku. Zauważyłam np. że im mój piesek robi się starszy tym jest hmm .. większym cykorem :-) Boi się wszystkich "obcych" kształtów w domu np. ostatnio obszczekiwał miotłę nieopatrznie pozostawioną przeze mnie w innym miejscu niż zwykle. 
Zmieniły się też nasze relacje, bardziej sobie ufamy, oj dużo bardziej niż na początku ;-) Dzięki temu coraz lepiej się ze sobą czujemy. Ja wiem czego mogę się po moim wariacie spodziewać i on też chyba wie jak pancia zareaguje w danej sytuacji. Choć wcale to nie oznacza, że mój pies mnie nie zaskakuje, albo że nie próbuje sprawdzać gdzie znajdują się granice mojej cierpliwości, oj nie. Próbuje i często je znajduje ;-) Sam zresztą też do stoików nie należy. Bardzo wyraźnie potrafi mi dać znać kiedy jakaś nowa sztuczka nie przypada mu do gustu. Łatwo się denerwuje i ulega frustracji. Wydaje wtedy z siebie dziwne odgłosy (prawie tak samo dziwne jak te przed spacerem), szczeka, a co najgorsze drapie; drapie wszystko dookoła łącznie ze mną. Nie raz już podrapał mnie po twarzy. I jak się człowiek w takiej sytuacji ma nie wkurzyć! Ale jakoś trzeba nad nerwami zapanować, no trzeba i już. Dlatego właśnie pies, przynajmniej mój, jest wspaniałym nauczycielem cierpliwości. Za rok już chyba będę mistrzem zen! :-) Oby...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz