wtorek, 4 czerwca 2013

Kopniak w tyłek

Ostatni dłuuugi weekend spędziliśmy w ukochanej Annówce. Tym razem nie było jednak tylko miło, przyjemnie i wesoło (choć nadal w większości ;-) ). Dostałam przysłowiowego kopa w tyłek od prowadzącego seminarium Tomka.
Mała analiza tematu:
1. Mam pieseczka, który pięknie skacze, ma wrodzone zdolności, jest nastawiony na pracę z człekiem itp, itd.
2. Jestem ja; osoba dopiero zdobywająca doświadczenie w psich sportach, ba nawet w zwkłym szkoleniu, a do tego mająca naturalne zdolności do robienia wszystkiego "po łebkach".
3. Wynik jest taki: skaczemy sobie chopeczki bez takich podstaw jak zostawianie pieseczka w miejscu. Pieseczek wyprzedza Pańcię w swych agilitowych zdolnościach, a ponieważ jak to huragan prędkość ma zacną, Pańcia ma problemy z logicznym myśleniem w takim tempie.


Jak do tej pory hopsasaliśmy tak sobie udając, że nie jest tak źle, że przecież w końcu (w bliżej nieokreślonej przyszłości)  rozwiążemy te nasze "drobne problemy". Prawda jest taka, że jak zwykle znajdowałam 1001 wymówek żeby nie wziąć się za to za co po prostu nie chciało mi się wziąć.
Więc teraz mój drogi pieseczku back to basics: Harry zostań, Harry puść, Pańcia ogarnij się!


Nasze największe osiągnięcia na tym seminarium poza tym, że Pańcia przejrzała na oczy:
1. Harrosław zaczął puszczać piłkę. Jeszcze nie tą docelową na sznurku, jeszcze nie za każdym razem, ale jest postęp na dobry początek.
2. Tyczunie poszły o kilka centymetrów w górę co daje mi nieco więcej czasu na połapanie się w sytuacji.
3. Pańcia była w stanie zapamiętać cały torek ;-)
4. Pańcia zaczyna się ogarniać psychicznie jak i fizycznie.


Czas spędzony jak najbardziej korzystnie i pozytywnie.
Dzięki Marta za pogaduchy, jak zwykle pyszne jedzonko i domową atmosferę.
Dzięki uczestnikom za doborowe towarzystwo.
No i dzięki Tomek za tego kopa! ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz