wtorek, 12 listopada 2013

Wspólne kroki przez dwa roki!

Dziś upływają dwa lata spędzone wspólnie z Harrosławem. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie do końca wiedziałam na co się piszę wioząc tą kudłatą kulkę do nowego domu. Moje oczekiwania były bardzo nieokreślone, doświadczenie zerowe, a wiedza minimalna.
Wybrałam sobie psa bo było niedaleko, bo akurat były wolne słodkie szczeniaczki, bo bordery "zawsze" mi się podobały i bo dogfrisbee tak fajnie wygląda.
Z początku nasza wspólna droga była usłana różami. Szczeniak rezolutny, wykazujący chęć do współpracy i kochający cały otaczający go świat. Uczęszczaliśmy do psiego przedszkola, ćwiczyliśmy, klikaliśmy, bawiliśmy się. Starałam się być osobą "nadającą się na właściciela border collie" - za bardzo. Zbyt dużą uwagę przywiązywałam do tego ile mój szczeniak potrafi zamiast skupić się na rzeczach naprawdę istotnych.

W miarę jak Harrosław rósł pojawiały się różnego rodzaju problemy i problemiki. Niestety ogromna część z nich była spowodowana moimi błędami. Pozostałe wynikały hmmm... z genów? Harry nadal kocha cały otaczający go świat ... z wyjątkiem innych psów. Jest zeschizowanym borderkiem , który boi się różnych rzeczy, dźwięków itp. Cierpi bardzo kiedy zostaje sam.
Kto nas poznał przy okazji seminariów bądź treningów ten wie, że słowa: puść i zostań nie docierają do Harosławowych uszu.


Już nie pamiętam dokładnie co myślałam sobie dwa lata temu, ale chyba wyobrażałam sobie to wszystko trochę inaczej. Oczami wyobraźni widziałam nas śmigających na zawodach agility albo freestajlujących na Cytadeli. Nie wzięłam pod uwagę tylko tego, że nawet najwybitniejszy pies potrzebuje dobrego przewodnika.
Rzeczywistość jest taka, że po torkach śmigamy sobie jak na razie dla własnej przyjemności, a nasz jedyny publiczny występ na DCDC zaowocował zaszczytnym przedostatnim miejscem.
Czy jestem rozczarowana? Absolutnie NIE! 
Czy gdybym mogła cofnąć czas o 24 miesiące to coś bym zmieniła? Oczywiście TAK!
Zmieniałbym wiele w swoim postępowaniu.
Czy aż tak zawiodłam swojego psa? Chyba NIE?!


Te dwa lata wspólnej drogi wiele mnie nauczyły, aż strach pomyśleć ile jeszcze się nauczę ;-)
Trafił mi się super pies. Mimo problemów, o których pisałam wcześniej, twierdzę że lepiej trafić nie mogłam. Tym bardziej biorąc pod uwagę że to był ślepy strzał. Strzał w dziesiątkę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz