wtorek, 3 lipca 2012

Otwarcie sezonu wakacyjnego :-)

Zacznę od tego, że w prezencie urodzinowym miałam dostać od męża weekendowy wyjazd nad morze. Urodziny od dłuższego już czasu ;-) obchodzę na początku kwietnia, ale musiałam uzbroić się w cierpliwość i poczekać. Doczekałam się i ostatni weekend (a zarazem pierwszy wakacyjny) spędziliśmy we trójkę nad Bałtykiem.
Swoją drogą troszkę zatęskniło mi się za czasami kiedy z końcem czerwca nadchodziła ta nieopisana radość na nadchodzące miesiące laby...ale do rzeczy.
Ponieważ Harry uwielbia wszelkie zbiorniki wodne morze bardzo przypadło mu do gustu. Pogoda dopisała, nie licząc nocnych burz. Było ciepło, ale nie upalnie co pozwoliło nam spędzać większość czasu na plaży. Plażowanie z psem to jednak nie to samo co spokojne wyłożenie ciała do słońca i sączenie zimnego piwka, oj nie :-) Harrosław godzinami biegał w te i z powrotem za rzuconą do wody zabawką, a jeśli zabawka przez jakiś czas magicznie nie kierowała się w stronę wody po prostu stał przyczajony na brzegu i wlepiał w nas te swoje brązowe oczęta.
W razie zniknięcia zabawek w plecaku znajdował patyka lub próbował łapać fale. Ani na chwilę nie usiadł, nie położył się, nie odpoczął - no chyba, że do leżenia można zaliczyć chwilową zmianę pozycji w celu obtoczenia się w piachu :-)
Tak więc o typowym plażowaniu mowy nie było, ale jakoś wcale za tym nie tęskniłam. Czas, jak to na wakacjach, zleciał nie wiadomo kiedy i było trochę szkoda wracać do domu.
Dodam jeszcze, że trochę się obawiałam tego wyjazdu po tym jak naczytałam się o nie bardzo przyjaznych psom polskich plażach. Problemu jednak nie było, ani na plaży ani poza nią. Oczywiście korzystaliśmy z plaży niestrzeżonej, jednak łączyła się ona bezpośrednią z plażą strzeżoną i wypuszczając się z psiakiem na spacer nieświadomie wkroczyliśmy na teren tej drugiej bez żadnych konsekwencji - zakazów nigdzie nie widziałam. Zaskoczyły mnie za to porozwieszane w miasteczku i przy wejściu na plażę darmowe torebki na psie odchody. Z psem chodziliśmy też zjeść obiad czy wieczorem wypić drinka, również bez problemu. Psich wczasowiczów było zresztą całkiem sporo.
Polecam Dziwnówek :-)




                                Największy przystojniak  nad Bałtykiem ;-)

                              Spity border na wakacjach ;-)


4 komentarze:

  1. hahahaha pierwsza fota super ! Harry ale szczotka do kurzu... rewelacja hihihi Przystojniak no baaa jasne , że największy :) Dziś oglądaliśmy filmiki ze świat i nie mogliśmy uwierzyć jaki Harry był mały i puchaty :)
    Buziaków 1000 xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem nie mogę uwierzyć jak on szybko urósł!
      Buziaki dla was :-*

      Usuń
  2. hmmm ja byłam w Dziwnówku sama i muszę powiedzieć ,że najgorszy wyjazd nad morze ever :D nie wiem co tam się od tego czasu zmieniło ale nigdy bym nie powiedziała , że do psów ludzie mogą być tam mili jak niekiedy dla turystów nie byli :P
    grunt ,że się podobało i Harry się wyszalał :D
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To mnie zdziwiłaś, a może po prostu my mieliśmy większe szczęście ;-)
    Pozrawiamy

    OdpowiedzUsuń